Kamień w Mięćmierzu
Na pomniku widnieje napis: „W dniu 9 września 1939 roku do tego miejsca dopłynął galar, którym ewakuowano skarby wawelskie.

Dzięki pomocy miejscowej ludności Kazimierza Dolnego, Karmanowic i Wojciechowa przetransportowano je furmankami do Tomaszowic, a następnie wywieziono z Polski przez Rumunię do Kanady. Powróciły na Wawel w latach 1959 – 1961. W 70. rocznicę uratowania skarbów kamień ten ufundowano staraniem Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Oddział w Kazimierzu Dolnym. Męćmierz 09.09.2009”.

Wraz z dotarciem 2 września do Krakowa informacji o zbliżających się oddziałach Wehrmachtu w dniu następnym ewakuowano z Wawelu cześć najcenniejszych zabytków. Wśród nich było 136 arrasów – tkanin dekoracyjnych sprowadzonych przez króla Zygmunta II Augusta z Brukseli, zabytki ze skarbca koronnego, w tym Szczerbiec, oraz kilkanaście innych obiektów. Arrasy zwinięto i umieszczono w skrzyniach z blachy, część eksponatów spakowano do okrągłych pudeł. Nie udało się zorganizować transportu samochodowego, pozostał jedynie spław Wisłą. Do tego celu wykorzystano płaskodenną barkę do transportu węgla. 9 września 1939 r. barka z cennym ładunkiem zacumowała w Mięćmierzu, niewielkiej flisackiej osadzie k. Kazimierza Dolnego.
 
Tam rozpoczęto kolejny etap lądowy ewakuacji wawelskich skarbów. W pomoc, mimo szczerych chęci Leopolda Pisza naczelnika poczty w Kazimierzu Dolnym nie udało się zaangażować transportu wojskowego, który został zbombardowany przez Niemców. Dlatego też wawelskie zbiory załadowano na należące do okolicznych mieszkańców furmanki. Droga wiodła przez Bochotnicę, Celejów, Karmanowice, Wąwolnicę i Wojciechów, aż do Tomaszowic, gdzie zostały przeładowane na 3 autobusy i ciężarówkę Ford znajdujące się pod eskortą wojskową. Następnie przez Rumunię, Francję, Wielką Brytanię, w lipcu 1940 r. wawelskie skarby dotarły na pokładzie „Batorego” do portu Halifax w Kanadzie. Do Polski powróciły w 1961 r.
 
 
Niedaleko kamienia są prawdopodobnie najpyszniejsze w Polsce domowe racuchy. Choćby dla nich warto oddalić się od rynku w Kazimierzu. Kto jeszcze nie dotarł do tego „ukrytego miejsca” koniecznie musi go odnaleźć na mapie okolicznych atrakcji.
Iwona Pawelec
Tak jak większość z nas, jeżdżę od dziecka. To było dla mnie naturalne. Właściwie wszystkie wakacje spędzałam na rowerze. Wyciągałam swoje siostry na jakieś dziwne wyprawy, byle do przodu, byle dalej, byle w nowe miejsca. Później, w... więcej

Mapa

Atrakcja