Już od jakiegoś czasu chodził mi po głowie pomysł rowerowego wyjazdu do Polskiego Hollywood.
Jednak zawsze coś stawało na przeszkodzie, a to pogoda, a to brak czasu, a to jakieś niespodziewane zajęcie. Udało się dopiero za trzecim podejściem, w miniony piątek, kiedy wspólnie z Iwoną postanowiliśmy zrealizować dawno zaplanowany rowerowy cel. Najwidoczniej tak miało być, miałem poczekać. Dzięki temu udało się za jednym razem zrealizować kilka zamierzeń - Iwona mogła zrobić sobie prezent z okazji 18 urodzin... Odbyliśmy kolejny wspólny trening przed wyjazdem do Gdańska oraz dane nam było zobaczyć Hollywood.
Na początku pragnę pochwalić Iwonę za skrupulatne realizowanie zamierzeń taktycznych poczynionych przed wyjazdem, a dotyczących tempa, postojów czy odżywiania. Jak przystało na przekorną kobiecą dusze wiem, że nie było to łatwe, tym bardziej dziękuję.

Swoją wyprawę do Hollywood, jak przystało na filmowe konotacje, mogliśmy rozpocząć tylko z jednego miejsca - spod siedziby Stowarzyszenia Filmowców Polskich w Kazimierzu Dolnym.
Pogoda była wręcz wymarzoną na rower, ciepło ale nie upalnie, prawie bezwietrznie lub z wiatrem tylko w plecy. Nic tylko jechać i delektować się trasą. Z Kazimierza udaliśmy się w kierunku Karczmisk, następnie Woli Rudzkiej, gdzie zrobiliśmy krótki postój przy restauracji rybnej - Pustelnia Ryby Zajazd Rybacki.
