Udało nam się przejechać 180 km. Miało być 170, ale zaraz za Legionowem pobłądziło nam się trochę i wyszło 180.
Od samego rana zaczął padać deszcz, więc pogoda zupełnie się zmieniła. Była bardzo różna, słońce i deszcz na przemian, a nawet silny wiatr. W sumie aż tak bardzo nam nie przeszkadzał, był wręcz zbawienny. Już wolałam ten deszcz, od piekącego słońca z poprzedniego dnia, a około godziny 12:00 zupełnie przestało padać, więc pogoda zrobiła się znośna.

Odpoczynek podczas wyprawy do Gdańska
Pomimo że był to najdłuższy zaplanowany odcinek, a dodatkowo wydłużył się o 10 km ze względu na 2 pomyłki związane z przebudową dróg i jeszcze był to odcinek z największymi przewyższeniami, mieliśmy chyba tego dnia najlepszy czas. Do tego wszystkiego 20 km przed Brodnicą dostałam jakiegoś powera i pędziłam swoją białą strzałą, aż Rafał wpadł w osłupienie. Choć na krótko podczas tej wyprawy, był ze mnie zadowolony. Mieliśmy nocleg w Brodnicy. Muszę Wam powiedzieć, że to całkiem sympatyczne miasteczko, z ładnym rynkiem i ruinami zamku.
Tego dnia odwiedziliśmy m.in. Legionowo, Płońsk, Raciąż, Skrwilno, Okalewo, Sobiesierzno i Brodnicę.