Tym razem odwiedziliśmy Drugi Brzeg Wisły.
Już dawno tam nie zaglądałam. Samo miasteczko – Janowiec może nie ma aż takiego uroku, jak Kazimierz Dolny. Na pewno urocze są tam dwa miejsca: park przy zamku z zamkiem i ścieżka po skarpie z punktem widokowym na Kazimierz Dolny i z Manesem. Polecam, jeśli jeszcze ktoś nie był. Manes jest ciekawostką regionalną. To miejsce, w którym można nabyć niespotykane trunki, nalewki zielarskie, syropy, przetwory, wszystko naturalne, można też odpocząć i zjeść coś dobrego. Bardzo ciekawe produkty.
Ruszyliśmy spod ruin zamku w Janowcu, kierując się w stronę Licimi. Zostawiliśmy za sobą widok ruin. Stojąc przy zamkowych Trzech Krzyżach i spoglądając na tereny w dole, świetnie widać tę drogę. Po wyjeździe z miasteczka jechaliśmy obok rzeczki Plewka, potem wzdłuż wału po płytach. To nie była typowa betonowa kratka, brzegi miała dość szerokie, więc jechało się nawet nieźle, ale asfalt zaczął się dopiero z Lucimi. Było to dla nas na tyle istotne, że jechaliśmy rowerami szosowym. Nie odebrałam z serwisu swojego MTB, więc nie miałam wyjścia, Rafał dostosował się do mnie. Myślę, że najlepiej pokonać tę trasę co najmniej gravelem lub trekingiem. Daliśmy radę.
Gdzieś w okolicach Borowca wskoczyliśmy na rowerowy szlak Żółwia i Dinozaura.
W tamtych okolicach podobno jest siedlisko żółwi. Przez Borowiec płynie rzeczka Zwoleńka. Zrobiliśmy tam mały przystanek przy tamie. Bardzo spodobało nam się to miejsce. Do tego przy tej tamie, jest drewniany domek pod wynajem. Wyglądał jak zagospodarowany stary młyn, bardzo ładnie. Ogólnie dużo mijaliśmy urokliwych mostków. Kolejny był całkiem niedaleko, nad rzeczką Iłżanką.
Minęliśmy Białobrzegi, potem Boiska, a w miejscowości Kłudzie, skręciliśmy w lewo do promu. Tym razem był nieczynny. Nie wiemy, czy w ogóle jeszcze pływa. W każdym razie, miejsce idealne na postój. Były tam dwie altany na wzniesieniu z widokiem na Wisłę i ze starą drewnianą łodzią pomalowaną na czarny kolor. Stamtąd do Solca nad Wisłą prowadzi spokojna trasa, więc jechało się całkiem fajnie.
W Solcu zajrzeliśmy do malowniczego kościółka i zrobiliśmy kilka fotek przy napisie „I love Solec nad Wisłą”. W tym samym momencie podjechali rowerzyści z Ostrowca Świętokrzyskiego. Jeden z nich miał fajnego, czarnego Trecka, buzia cieszyła się na widok tego roweru, twarzy nie zapamiętałam ;) To był nasz cel podróży. Chciałam wracać drugą stroną Wisły do Kazimierza, ale Rafał powiedział, że na moją pierwszą wyprawę w tym roku będzie za dużo. Pomarudziłam i posłuchałam się, jak to ja.
Ogólnie wracaliśmy tą samą trasą.
W Chotcza-Józefów odbiliśmy w kierunku Tymienicy. W Siekierce Starej zagadaliśmy się i przegapiliśmy skręt, więc musieliśmy zawrócić. Potem przejechaliśmy przez Krzywdę, Przyłęk, Rudki. W Janowicach jest zalew, trochę oddalony od drogi, więc nie zajeżdżaliśmy do niego.
Do Janowca dojechaliśmy z drugiej strony, przez osiedle Szkolne i na małe co nieco poszliśmy do Dom Chleba.