Aby wyruszyć samotnie wystarczy:
- nawigacja i dobra trasa, oczywiście najlepsze inspiracje znajdziesz na letsbike.pl
- odpowiednio przygotowany rower, a w razie W, pomocy na drodze nigdy mi nie zabrakło
- odpowiednie odżywianie i płyny
- zapasowe dętki, klucze itp.
- naładowany telefon i power bank z przewodem.
I w drogę …
Przejechałam 130 km na MTB po różnym terenie i 940 m przewyższenia.
Wybrałam się ze znajomymi na kilkudniowy wypad do Janowa Lubelskiego, oni są mniej rowerowi, więc chcąc pojeździć, jedną wyprawę musiałam zorganizować sobie sama.
Wyruszyłam spod Janowa Lubelskiego prosto w las. Moim pierwszym przystankiem było Porytowe Wzgórze. Miejsce upamiętnienia ofiar bitwy partyzanckiej z 1944 roku. Znajduje się tu piękny i monstrualny pomnik pięciu bohaterów oraz rzeźba ziemi roztrzaskanej przez silne uderzenie. Zaraz za pomnikiem jest mały cmentarz, a dalej ścieżka dydaktyczna na mokradłach i fajny single track. Z Porytowego kierowałam się w stronę Fampola przez Flisy i Gwizdów.
Zaraz za Gwizdowem zobaczyłam, że mam mało powietrza w tylnej oponie i już zastanawiałam się, gdzie mogłabym ją dopompować. Okazało się, że całkiem niedaleko mnie jedzie jakaś grupa, więc podjechałam do nich i poprosiłam o pomoc. Chwilę porozmawialiśmy. Wyruszyli na 4-dniową wyprawę rowerową ze Zwolenia do Zamościa, w spokojnym tempie z noclegami po drodze: w Janowcu nad Wisłą, Solcu nad Wisłą, Janowie Lubelskim i Zwierzyńcu. W Zamościu mieli zamówionego przewodnika. Tego dnia to był ich 3 nocleg w Janowie Lubelskim, jak i ja. Podziękowałam za pomoc i ruszyłam dalej.
Tuż za Frampolem wjechałam w fajny teren pod górę.
Przyznam, że po łące jeździ mi się lepiej niż po asfalcie. Na górze widoki, wiadomo… Fajny podjazd był też zaraz przed Teodorówką. Można się zmęczyć, a ja lubię, trochę, trochę bardzo.
W Wygonie było małe jeziorko, więc zrobiłam kilka zdjęć i dalej w drogę. Często zdjęcia robiłam podczas jazdy na rowerze. Przyznam, że pod górę jest łatwiej niż z góry.
Przez Żabią Wólkę i Zaburze, Połać, Świniarki — tu był fajny teren, Górę i Popławy dojechałam do Szczebrzeszyna. Tutaj zrobiłam sobie 3 przystanek z lodami. W Szczebrzeszynie byłam 3 razy, pierwszy raz widziałam takie tłumy. Muszę kiedyś zatrzymać się na dłużej i zwiedzić to miasteczko.
Ze Szczebrzeszyna przejechałam przez Wieprz i w Bodaczowie skręciłam w lewo, przejeżdżając obok Parku w Klemensowie. Nie wchodziłam do środka, teren był zamknięty. Nie wiem, czy jest dostępny za turystów.
Przez Źrebce, Sąsiadkę, Mokrelipie dojechałam do Radecznicy.
To jakieś wyjątkowe miejsce. Jest tam Sanktuarium i Bazylika św. Antoniego oraz Klasztor o. Bernardynów. Zaraz naprzeciwko znajduje się oczko wodne z wyspą i figurą św. Antoniego. Spotkałam tam dużo młody par.
Z Radecznicy przez Zaporze, Podlesie Duże, Gilów Goraj Poduchowny, trafiłam do Dzwoli. Stąd rzut beretem do Janowa Lubelskiego.
Warto jeszcze dodać kilka słów o Lubelszczyźnie.
Pierwsze zaskoczenie, na całej trasie nie spotkałam dziecka, które nie powiedziałoby mi „Dzień dobry”, to było bardzo miłe. W tym regionie mieszkają pracowici ludzie, podwórka są bardzo zadbane, a w ogródkach jest dużo kwiatów. Niektóre budynki miały charakterystyczny wzór z różnokolorowych cegieł. Szkoda, że coraz mniej. Drugie zaskoczenie to dość często spotykany brak ogrodzenia wokół domu. Przyznam, że wyglądało to bardzo swojsko. Trzecie to pagórkowaty teren. O ile w lasach wokół Janowa Lubelskiego jest dość płasko, to już bliżej Szczebrzeszyna teren jest pagórkowaty. Jeden podjazd miał 320 m przewyższenia.
Ciekawa urozmaicona trasa. Polecam bardzo. Jechałam na rowerze MTB, ale gravel sprawdziłby się tu idealnie. Plik GPX publikuję przy mapie.