W wolny poniedziałek postanowiłem wybrać się kolejny raz do Poleskiego Parku na jeszcze nie odwiedzoną ścieżkę „Czachary”. Wiał dosyć silny wiatr ale jechało się w miarę bez problemów. Wejście na ścieżkę było zaraz za Urszulinem. Jest tam duży drewniany napis z nazwą ścieżki, więc wiedziałem od razu, że dobrze trafiłem.
Przypiąłem rower, choć jak się okazało można było jeszcze kawałek podjechać do drugiego parkingu. Miałem jedną boczną sakwę by nie wozić wszystkiego w plecaku, zatem musiałem ją gdzieś ukryć na czas, kiedy będę maszerował. Jeszcze przed spacerem zjadłem mały posiłek z plecaka, po czym ruszyłem piechotą dalej. Niestety zapomniałem wyciągnąć wody, którą wiozłem w sakwie i po paru kilometrach marszu zaczęło mnie suszyć. Skupiłem się jednak na krajobrazach i pierwszych kolorach jesieni na drzewach. Sama ścieżka typowa dla Poleskiego Parku – drewniana kładka wśród pięknych krajobrazów. Zainteresowały mnie sterty siana z palem w środku, ustawione w pewnych odstępach – ciekawe, czy mają one jakieś znaczenie.
Po ponad godzinie wróciłem na parking i od razu ruszyłem by nie jechać za długo po ciemku. Tego dnia chciałem mieć ponad 145 km, by ukończyć kolejne wyzwanie, zatem po powrocie do Lublina wybrałem się jeszcze ścieżką do wiaduktu na ul. Cienistej (po drugiej stronie Zalewu) po czym wróciłem do domu. Jak zawsze bardzo udany wypad.