Kazimierz Dolny, tak dobrze znany milionom turystów w Polsce i poza granicami kraju z wyjątkowej malowniczości czy architektury otoczonej zielenią, ma w sobie jeszcze jeden wyjątkowy, nieodkryty walor – jest doskonałym miejscem na bazę wypadową 4-5 dniowych eskapad rowerowych po wyjątkowej okolicy.
Tym razem, w ramach przygotowań do wyjazdu, zamieniłem rower szosowy na MTB i udałem się do oddalonej o 3 km od Kazimierskiego Rynku - Dąbrówki, którą uczyniłem miejscem startu i mety mojej wyprawy rowerowej. Popołudniowa, a raczej wieczorna wycieczka nie była zbyt długa, liczyła tylko 45 km, ale za to zapewniła niezliczoną dozę wrażeń estetycznych. Budzący się do życia las pełen zieleni, cisza i spokój, gdzieniegdzie tylko zwierzyna – jelenie lub lisy, które dane było mi spotkać pozwalają w pełni połączyć się z otaczającą przyrodą, być jej elementem.
Ja, rower i przyroda – wspaniałe uczucie, którego życzę każdemu, kto chce się wyciszyć i nabrać dystansu. Mój cel był jednak zgoła inny – chciałem odwiedzić średniowieczne grody – Żmijowiska, Chodlik i Podgórz, co udało mi się jeszcze przed zachodem słońca.

A przy okazji mogłem także delektować się malowniczością stawów na Pomorzu czy zachodzącym słońcem ze Skarpy Dobrskiej, skąd rozciąga się wspaniała panorama na Wisłę i okolicę. Ponoć przy dobrej pogodzie można stąd zaobserwować Góry Świętokrzyskie… Co prawda, nigdy mi się to nie udało, ale kominy oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów cementowni Ożarów, dane mi było swego czasu zobaczyć. Zresztą, zobaczcie sami na zdjęciach, a jeszcze lepiej sami to przeżyjcie z pozycji rowerowego siodełka. Czego wszystkim zakręconym miłośnikom rowerów i turystyki rowerowej życzę.